Obserwatorzy

środa, 31 stycznia 2018

Gdybym w twoich butach chodził...

Nowy Rok rozpoczęłam bez wpisów na blogu. Kto zagląda tu regularnie w poszukiwaniu nowych słów, tego przepraszam i ściskam mocno za obecność i pamięć mimo moich absencji.
Nowy Rok rozpoczęłam bez noworocznych postanowień i szumnych planów. Rozpoczęłam go siłą rozpędu nie zatrzymując się ani na chwilkę. Wielkich rewolucji na ten 2018 nie planuję, bo rewolucje już za mną, ogromne i trudne, ale konieczne. Każdy w życiu wlecze za sobą jakiś bagaż doświadczeń, czy nawet rodzinny spadek w postaci patrzenia na świat przez różowe, lub totalnie czarne okulary. Smutni.pełni żalu i rozczarowani życiem ludzie mają smutne dzieci. Mój bagaż ciążył mi okropnie, a i wizja świata przekazana na życiową drogę raczej nie była pozytywna. Z takim tobołkiem praktycznie każde przedsięwzięcie skazane było na porażkę. Jeżeli każdy ruch, każdy krok poddawany jest ciągłej krytyce przez tych, co wsparciem być powinni, to człowiek przez życie lezie jak oferma ostatnia, wiecznie upadając na kolana i nosem szorując po bruku. Mam za sobą czas kiedy najchętniej szła bym przez świat tak ze trzy metry pod tym brukiem czując się jak nic nie warty człowieczek, ciągle słysząc, że robię wszystko nie tak, żyję nie tak, nie tak wyglądam, nie takie decyzje podejmuję, no i całe życie wyłącznie wstyd przynoszę. Złe duchy czekające na kolejną porażkę zostały w tyle. Podcinane regularnie skrzydła zwisały mi  smętnie z ramiom przez długi czas i dodatkowo ciążyły okropnie. To prawda, że tylko frajerzy dają sobie te piórka podcinać. Ja byłam frajerem na 1000%. Mega frajerem nieumiejącym żyć i próbującym daremnie spełniać nie własne, lecz cudze oczekiwania.  Zbyt często  wysłuchiwałam śmiechu i kpin, zbyt często powierzałam swoje zmartwienia osobom błędnie ocenianym jako przyjaciel. Tym, od których na żadną realną pomoc nigdy liczyć nie można było, dziękuję za ich czas. Swój poświęcam jednak teraz ludkom, co bez zbędnego gadania w razie potrzeby rękawy są skłonni podwinąć i działać. Triumfatorskie "A nie mówiłam!" w razie czego mam z głowy. Ktoś, kto z serca pomocą służy nigdy niczego nie wypomina i błędów nie wytyka.  Dziecku też mówi się " Nie dotykaj, bo gorące!", a jak dotknie nikt nie krzyczy, że głupi i nie upina się malucha na smyczy przy nodze mamusi. Kaleka życiowa by z niego wyrosła, nic więcej. Wysłuchiwanie "Ja na Twoim miejscu..." też sobie odpuszczam. Nikt nie jest, nie był i nie będzie na moim miejscu. Nikt też nie wie co czuję i czego do szczęścia mi potrzeba. Dyktowanie jak żyć jest szczytem arogancji. Nie mam odwagi narzucania nikomu, którą drogą iść. Moja droga nie musi być przecież dobra dla niego.
Nie stałam się nieomylna, błędy popełniam, a jakże. Z błędów jednak często najlepsza nauka wypływa, a ja dzięki wszystkim moim osobistym wiem, że cholernie silny ze mnie człowiek ;) W tym 2018 z pełną świadomością i gotowością dźwigania na własnych barkach konsekwencji wszelkich decyzji rzucam w cholerę resztę balastów i skupiam się na mocnych stronach mojego jestestwa. Podciętych skrzydełek nielotnych pozbyłam się na dobre, uszyłam sobie nowe ;)
Komu się to nie podoba , trudno. Poredowa nie pomidorowa, nie każdy lubić musi. Kto swoją ideologią życiową źle wpływa na moje samopoczucie, tego i ja mam prawo szerokim łukiem omijać w trosce o własne szczęście i zdrowie.
To, co dobre we mnie, tym chętnie się podzielę. Rozwijam  moje małe imperium wspierana Waszymi ciepłymi słowami i miłością tych, co blisko być pragną.  Moje umiłowanie rzeczy pięknych i cała radość z pracy niech więc leci sobie w świat :) Oby w tym roku udało mi się uradować jeszcze więcej małych i tych większych serc :) Za parę dni dobijam też  do magicznej liczby 40 i cieszę się,jak wariat :P Pozdrawiam więc radośnie i przedurodzinowo!

Późne dość, ale z serca płynące : Dobrego Roku Kochani!



Wasza A.